czwartek, 9 października 2008

Opowieści z Kantyny Mos Eisley, czyli co dzisiaj w szkole 1

1, bo będzie też 2, 3, 4 :D
Do rzeczy. Dzisiaj w szkole, na przerwie, w bibliotece (centrum kulturalne naszego gimnazjum, bo zawsze tu jest kilku uczniów, którzy się nie mogą powstrzymać od rozśmieszania mnie :D xD), była taka scenka.
Ja odrabiam lekcje z historii, bo w domu mi się nie chciało. Piszę o Janie Długoszu, skończyłem, to podnoszę wzrok i patrzę. Widzę panią bibliotekarkę, opartą o ścianę, trzymaąc dumnie stary aparat cyfrowy, przywodzący na myśl pistolet, a nad nią była kamera (normalna, do monitorowania szkoły). Może tego nie wiecie, ale trwa konkurs szkolny, polegający na tym, kto pierwszy zrobi zdjęcie łabędzia. No to stoi, patrzy na trzecioklasistów siedzących za mną (pseudonimy: Drewno, Jezus), wtedy się pytam na żarty, czy chce tym aparatem zrobić zdjęcie kamery. Odpowiada, że nie, że chce zrobić zdjęcie, jak któryś wyjmie kanapkę i zacznie jeść. Oglądam się do tyłu, widzę, że jeden z nich kryje się ze swoim jedzeniem, bibliotekarka komentuje to tak: On już się kryje!
Dalej niestety nie pamiętam, ale było tylko bardziej śmiesznie.

Brak komentarzy: